Hough, Blade Twarze!
Dia-logowy gabinet postanowili odwiedzić Indianie i trochę pomóc
nam w opanowaniu wymowy trudnych głosek, nauce czytania i innych
niełatwych ćwiczeniach językowych.
Oto Wódz Plemienia, który wprowadzi śmiałków w świat indiańskich zwyczajów ;)
Następnie ćwiczyliśmy nasz język. Pomógł nam tu kolejny gadżet w postaci TIPI.
Ten mały, nieśmiały chłopiec woła do dzieci:
"Pomóżcie
mi zanim wróci mama, mam straszny bałagan w moim tipi. Trzeba
posprzątać nawet zakurzony sufit... (czubkiem języka przesuwamy po
podniebieniu - od wałeczka dziąsłowego w stronę gardła i
odwrotnie)...trzeba wyczyścić boki namiotu (tzw. chomik - wypychamy
językiem i masujemy raz jeden, raz drugi policzek po jego wewnętrznej
stronie)....jeszcze pozamiatajmy (czubkiem języka wymiatamy śmieci po
wewnętrznej stronie dolnych zębów). Super, teraz jest już czysto. Mama
nie będzie się gniewać. Zobaczcie jakie mam piękne malunki na moim tipi -
pomóżcie mi je policzyć (liczymy górne zęby przy otwartej buzi, unosząc
i opuszczając za każdym razem język); a może jeszcze poprychamy i
pokląskamy jak dzikie konie?".
Złośliwe
niszczarkowe duchy postanowiły wymyślić kolejne zadanie - tym razem
matematyczne - dla kandydatów chcących zostać Dia-logowymi Indianami.
Oczywiście udało się (jednym samodzielnie, innym z niewielką pomocą) przebrnąć przez to zadanie.
Obrazki zostały ułożone.
Aby Indianie nie byli głodni,muszą wyruszyć na połów. Wódz przygotował dla nich CANOE.
Jedni wędką, inni gołymi rękami łowili dzielnie rybki i wrzucali do
odpowiednio oznaczonych łódeczek. Ze zdobyczą wrócili do wioski
opowiadając poprawnie jakie to ryby udało im się złowić.
Bystrzy wojownicy musieli jeszcze zgodnie z opisem przyporządkować
Indian do odpowiednich tipi i canoe, powtórzyć ich nazwy, a później
robili psikusy podmieniając Indianom ich łódeczki i namioty ;)
Indiańscy przyjaciele pomagali nam też okiełznać przyimki. Określaliśmy
wspólnie z nimi np. gdzie jest ognisko, gdzie się schowała dziewczynka,
później wymyślaliśmy niesamowite historie i wskazywaliśmy w nich inne
stosunki przestrzenne.
Łączyliśmy też cechy. Później przemycaliśmy do nich również sylaby i też je łączyliśmy wg schematu.
Oczywiście były też karty pracy i inne "poważne" zadania, ale
przeplataliśmy je indiańskimi ćwiczeniami...np. zastanawialiśmy się nad
poważnym problemem - gdzie jest czyj tył ;)
Od dawna wiadomo, że Indianie są wspaniałymi tropicielami.
Wspólnie z dziećmi próbując choć trochę im dorównać dopasowywaliśmy tropy do zwierzyny.
A później odczytywaliśmy ukryte po drugiej stronie obrazków sylaby, lub logotomy.
Ćwiczyliśmy też motorykę małą, próbując ujarzmić ołówek niczym dzikiego mustanga.
Odtwarzaliśmy sekwencje budując totemy (Printoteka). {Zwróćcie uwagę na zwisające pióra z pióropusza dzielnego Indianina ;)}
Kupując poszczególne elementy za sylaby z ćwiczonymi głoskami - Indianie układali też podobizny współbraci wg własnego pomysłu.
Najfajniejszą częścią zajęć dla niektórych wiercipiętków, było wykonanie
głowy Indianina z odrysowanej dłoni. Pióropusz tworzyliśmy odciskając
dłoń z pomalowanymi farbami paluszkami. Oto galeria:
Prawda, że śliczne?
Na koniec każdy na pamiątkę otrzymał zasłużony dyplom :)
Obrazki: printoteka.pl; pinterest;lapetitecole.blogspot.nl; google.be;
tudoemfoco.net;smartkids.com.br;matchouteam.com.i inne, stare znaleziska
internetowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz